Czy to jest mój kawałek podłogi?

O ludziach, firmach i dopasowaniu.

https://goo.gl/v8yXPU

Na początku była wątpliwość:

Zacznijmy od najtrudniejszego od ustawienia celu artykułu. Chciałbym, by ten artykuł odpowiedział na pytanie, które mnie najbardziej nurtuje: czy pasuję do firmy w której obecnie pracuję?

Jak mogą objawiać się wątpliwości związane ze stwierdzeniem “nie pasuje”:

  • Nie poznaję firmy, w której pracuję. Coś się zmieniło. Nie jestem pewien, czy dłużej mogę tu pracować.
  • Nie wiem czy chcę zacząć pracę w tej firmie. Wymagają ode mnie pracy po godzinach, a ja przecież jeszcze studiuję.
  • W moim życiu zaszła wielka zmiana. Nie mogę nadal sobie pozwolić na to, by pracować na tych samych zasadach, co przedtem.

Historia pewnego trudnego wyboru:

Zanim postaramy się rozwiać te wątpliwości, przyjrzyjmy się trzem wyimaginowanym firmom:

  • Młodzieżowy Fancy Start up – praca po godzinach, sporo researchów, młodzieżowy zapał, że uda nam się zmienić świat, a jeśli nie, to przynajmniej zaistnieć na rynku. Są przestoje, kiedy nie ma pracy, a są momenty, kiedy ostro ciśniemy – także w weekendy. Podwyżki, o ile będą, są zależne od tego, co się uda wypracować.
  • Hardcore Corp – praca tylko od 7-15 lub 8-16. Wszystko na umowę o pracę. Zatrudnia przeważnie osoby doświadczone, ale robi wyjątek dla osób pozytywnie rokujących. Najlepiej zarekomendowanych przez obecnych pracowników. Preferują umowę na cały etat oraz wypowiedzenie z okresem rocznym. Każdy element procesu jest precyzyjnie dopasowany do całości. Oferuje benefity takie jak ubezpieczenie medyczne, stabilizację pracy na 5 najbliższych lat.
  • New Tech – firma oferująca wiele projektów w różnych technologiach i domenach. Luźne godziny pracy, gdyż zatrudniają różnych ludzi, w tym studentów. Premie bardzo uznaniowe w zależności od tego, w której części firmy się znajdujesz. Dostępna praktycznie od zaraz biblioteka, basen, mini sala gimnastyczna oraz wiele kół zainteresowań. Firma jest otwarta dla pracowników 24h/dobę, mogą w każdym momencie przyjść i skorzystać z sal.

Spróbujcie sobie wyobrazić, kto będzie czuł się dobrze w wyżej opisanych firmach. Czy któraś z tych firm to Wasze idealne miejsce pracy?

By lepiej zrozumieć istotę problemu przedstawię Wam bohaterkę. Konstancja, 22 lata, w trakcie studiów, pełna pasji i chęci do walki, brak jakiegokolwiek doświadczenia, chce pracować, ale studia nie przygotowały jej do tego.

Jak myślicie, w którym z tych miejsc Konstancja sprawdzi się najlepiej? Konstancja jest jeszcze studentką i chce dokończyć studia. Jednocześnie chce zdobyć potrzebne na rynku pracy doświadczenie.

Przyjrzyjmy się powyższym firmom oczami Konstancji i spróbujmy sobie odpowiedzieć na pytanie, w której z firm Konstancja się sprawdzi?

  • Firma numer 1 nie gwarantuje zdobycia doświadczenia (o dziwo!). Można tu trafić do projektu, w którym nie ma pracy. Nie ma żadnej gwarancji, że okresy wzmożonej pracy nie pokryją się z np. z sesją i w tym momencie Konstancja będzie musiała wybierać. Aspekt finansowy w tym wypadku może być rzeczą drugorzędną.
  • Firma numer 2 ma bardzo restrykcyjne wymogi do co formy współpracy. Szuka osób z doświadczeniem. Każda osoba ma możliwość rozwoju w pewnym ograniczonym zakresie tak, by wspierać potrzeby projektowe. Największą przeszkodą mogą tu być godziny pracy oraz fakt, że szukają osób raczej na cały etat, by zapewnić stabilizację kadrową w zespole.
  • Firma numer 3 sama przedstawia się jako prostudencka. Daje spore możliwości dostosowania grafika uczelnianego do sposobu i formy pracy. Nie definiuje godzin pracy, w tym zakresie jest otwarta na negocjacje. Różne projekty, różne technologie, więc istnieje możliwość zmiany projektu, gdy Konstancja się rozwinie. Minusem jest tu niezdefiniowana polityka firma co do finansów i pewien bałagan strukturalny firmy.

Błędnie zadałem wcześniej pytanie: w której z firm Konstancja się sprawdzi?. Prawidłowe pytanie, które powinienem zadać brzmi: czego chce Konstancja i na jakie ustępstwa jest w stanie pójść, by to osiągnąć?

Konstancja jest studentką i ma pewien zestaw potrzeb minimalnych, które muszą zostać spełnione. W pozostałym zakresie jest ona w stanie negocjować. Konstancja chce zdobyć doświadczenie jednocześnie studiując, więc wariant numer 2 jest praktycznie niemożliwy. Wariant numer 1 jest okraszony dużą dozą niepewności. Siedzisz rok w projekcie, z jednej strony otrzymujesz wynagrodzenie finansowe, ale z drugiej strony nie czujesz, że się rozwijasz. Nie ma też osób doświadczonych, od których możesz się uczyć. W jaki sposób zapewnić Konstancji rozwój? Firma numer 3 jest natomiast dobrym miejscem na start kariery, gdyż daje Konstancji na czas dokończenia studiów największe możliwości manewrów. Po zakończeniu studiów najprawdopodobniej trzeba będzie wykonać reewaluację, gdyż zmieni się pozycja negocjacyjna Konstancji (większe doświadczenie), ale także jej potrzeby.

Zauważcie, że gdyby Konstancja była 35 letnią kobietą z doświadczeniem w IT, jako menadżer z dwójką dzieci, to wybory wyglądałyby zupełnie inaczej. Nie wybrałaby jedynki z przyczyn oczywistych (ma dwójkę dzieci i to one są dla niej priorytetem jeśli chodzi o zagospodarowanie czasu po pracy). Rozważałaby pomiędzy 2’ a 3’ bilansując korzyści. Jeśli ma opiekunkę do 17 i może spokojnie pracować, to wybór będzie inny niż gdy będzie na przykład musiała często pracować z domu doglądając dzieci.

Jak żyć? Jak wygrywać w tę grę?

Wróćmy na moment do gier planszowych. Każda gra ma pewien określony zestaw zasad oraz jakiś sposób na odniesienie zwycięstwa. Może to być po prostu zbieranie punktów zwycięstwa przyznawanych po wykonaniu pewnych akcji albo bardziej skomplikowany mechanizm zliczania, bazujący na pewnych zależnościach. Ważne jest to, by w trakcie gry starać się maksymalizować tę funkcję, wykorzystując do tego odpowiednie akcje. Mamy do dyspozycji pewien zasób akcji, ale nie zawsze wykonanie każdej z nich da nam oczekiwany efekt. Czasami może spowodować po prostu, że zaczniemy tracić przewagę.

Żeby lepiej zrozumieć ideę funkcji zwycięstwa, przyjrzyjmy się pewnej grze konsolowej- Mario. Podstawową potrzebą Mario jest iść w prawo i uratowawać księżniczkę. Jeśli chcielibyście wytłumaczyć zasady gry osobie, która do tej pory nie grała nigdy w gry, to jak byście to zrobili? Masz do dyspozycji 6 akcji:

  • Idź w lewo
  • Idź w prawo
  • Góra
  • Dół
  • Skocz
  • Strzel

a twoim celem jest zajść jak najdalej w prawo. Mario musi robić tylko i wyłącznie to, co powoduje, że zajdzie dalej. Unikać, skakać, zdobywać grzybki, etc. To jak daleko zajdzie, jest funkcją zwycięstwa, określającą, na ile mu się powiodło, co odzwierciedla punktacja gry – im dalej dojdziesz, tym więcej masz punktów. Ta funkcja informuje o tym, że realizujemy coś zgodnie z ustalonymi zasadami, o tym, że dopasowaliśmy się w celu osiągnięcia zwycięstwa.

Nie brzmi skomplikowanie- prawda? To teraz spróbujmy to przenieść na nasz świat. My często nie mamy tak prostych funkcji zwycięstwa, często nie mamy nawet jednej precyzyjnie określonej funkcji zwycięstwa. Odpowiedź na pytanie, co jest dla Nas ważne, może nie być taka prosta. Jesteśmy w stanie zidentyfikować główne składniki typu: rodzina, rozwój, atmosfera w pracy, wolne weekendy, etc. i stwierdzić, że to jest dla nas istotne, o to właśnie będę dbał w życiu.

W przypadku Konstancji istotne były dwie składowe: doświadczenie i elastyczne godziny pracy.

Zmiany, zmiany, zmiany

W pewnym momencie w życiu prywatnym może wydarzyć się coś, co kompletnie zmieni zasady gry. Jasiek, który do tej pory siedział po 12h godzin dziennie, wkładał całą energię w pracę, każde nadgodziny i pracę weekendową brał na klatę. Kochał to robić i jednocześnie dostarczał kod najwyższej jakości. W pewnym momencie zmienił swoje podejście do pracy. Koledzy, dla których był przykładem, nie są w stanie pojąć dlaczego teraz odmawia i dlaczego teraz oni muszą zostawać po godzinach, bo wydajność zespołu zmalała. Praca, która dla Jasia wcześniej była rajem, teraz jest koszmarem. Funkcja zwycięstwa Jasia, której ważnym składnikiem był projekt, o który dbał jak o dziecko, zmieniła się, gdy żona Jasia zachorowała. Angażująca praca stała się koszmarem.

Funkcja zwycięstwa będzie się zmieniać, zależnie od Waszych aktualnych potrzeb, od etapu życia, na którym się znajdujecie.

Moje potrzeby a firma:

W pewnym momencie naszej kariery może pojawić się pytanie, czy to praca się zmieniła, czy to ja się zmieniłem? Co z tym dalej mam robić? Czy powinienem zmienić pracę? Zmienić rolę?

Zatrzymajmy się na chwilę i popatrzmy na firmę jako na skomplikowany system, w którym dochodzi do starć potrzeb, chęci i oczekiwań na wielu poziomach. Z punktu widzenia każdej osoby można to natomiast uprościć do dwóch podstawowych pytań:

  • Czego TY chcesz od Firmy?
  • Czego FIRMA chce od Ciebie?

To są dwa podstawowe punkty widzenia: Twój i Firmy. Co jest z Twojego punktu widzenia istotne, kontra to, co jest istotne z punktu widzenia Firmy.

Z punktu widzenia Ciebie mówimy tu o zestawieniu różnych potrzeb: finansowych, rozwoju, bezpieczeństwa, wyzwania, wspieranie aspiracji, docenienia wysiłku.

To są parametry naszej funkcji zwycięstwa, której my nadajemy odpowiednią wagę. Jeśli firma, w której obecnie jesteśmy, nie umożliwia nam maksymalizacji naszej funkcji zwycięstwa, lub coś blokuje realizację tego, to mamy pełne prawo do modyfikacji. Tak jak wspomniałem wcześniej, mamy prawo zdecydować, że z czegoś rezygnujemy kosztem uzyskania czegoś innego. Może to brzmieć lakonicznie, ale z punktu widzenia Mario, jaki wpływ na realizację jego funkcji zwycięstwa miałoby odebranie mu możliwości skakania, nie zmieniając układu plansz? Moim zdaniem, zwycięstwo stałoby się nie tyle trudne, co niemożliwe..

Różni ludzie, różne potrzeby:

W poprzednim artykule postarałem się pokazać trzy stereotypy wchodzące w skład w modelu PIO. Pokazać na czym im zależy, czego potrzebują do realizacji zadań i co z ich punktu widzenia może okazać się niedopuszczalne. Przyjrzyjmy się Pragmatykowi, Idealiście oraz Oportuniście pod kątem funkcji zwycięstwa.

Pragmatyk, Idealista i Oportunista to tak naprawdę trzy odrębne funkcje zwycięstwa.

Dla pragmatyka ważne jest:

  • szczęście, które znajduje się poza firmą
  • Inwestowanie minimalnego zakresu energii do wykonania zadania

Dla oportunisty ważne jest:

  • Uzyskiwanie dodatkowych możliwości, które będzie w stanie wykorzystać
  • Inwestowanie minimalnego zakresu energii przy zdecydowanie przewyższającej jego koszt stopie zwrotu

Dla idealisty ważne jest:

  • Być częścią czegoś większego To, by firma, w której pracuje, się rozwijała, nawet kosztem przeinwestowania energii

Model PIO pokazuje nam, czym jest funkcja zwycięstwa, oraz gdzie ona leży. W nowej pracy zaczynamy jako idealista i w zależności od tego, czy mamy sprzyjające warunki ,czy też nie, możemy nim zostać lub przekształcić się w oportunistę lub pragmatyka, zmieniając przy tym naszą funkcję zwycięstwa. Bez zmiany funkcji transformacja jest możliwa, ale nieprzyjemna.

Pragmatyk, oportunista oraz idealista. Każdy z nich musi coś poświęcić, ale ich funkcja zwycięstwa jest zbieżna z funkcją firmy. Różnica leży w dążeniu do celu i podejściu do problemu oraz zakresie. Żaden z naszych bohaterów nie stwierdziłby, że ”cele firmy są idiotyczne, ale spoko… będę tyrał po 12h dziennie bo … bo tak”.

Jeśli funkcja zwycięstwa jest rozbieżna z celami firmy, to zmieniasz rolę, albo rezygnujesz z siebie i żyjesz czyimiś marzeniami. Zmiana zawsze kosztuje nas sporo. To jest moment weryfikacji naszego światopoglądu. Moment wystawienia na próbę. Jeśli Konstancji, której bardzo zależy na zdobywaniu doświadczenia w różnych projektach, zaproponowanoby zmianę projektu, w którym musiałaby pisać przez dwa lata dokumentację, albo po pewnym czasie okazało się, że pomimo obietnic podczas rekrutacji, Konstancja musi pracować w ustalonych godzinach pracy, to jest to moment, w którym Konstancja musi zdecydować i podjąć świadomą decyzję, czy zaakceptuje taką zmianę.

By sobie trochę ułatwić, posłużę się przykładem. Karol (Oportunista) w pracy ma możliwości zarabiania procentów od każdej sprzedaży na rynku zagranicznym, ma dom, samochód, których zazdroszczą mu przyjaciele. Spędza w pracy po 18h, by dopilnować biznesu. Funkcja zwycięstwa, jaką Karol stara się maksymalizować, jest zbieżna z potrzebami firmy. Gdy Karol odnosi korzyści, firma też na tym zyskuje.

Monika (Idealistka) jest korpo dronem pracującym po 12h dziennie. Spędza praktycznie każdą wolną chwilę w biurze, podporządkowując się zasadom określonym przez inne osoby. Pracuje tyle, bo otaczające ją osoby nie rozumieją potrzeb firmy, nie rozumieją, że czasami trzeba siedzieć więcej czasu, niż jest to wymagane, by stworzyć swój idealny świat. Funkcja zwycięstwa Konstancji to możliwość budowania czegoś większego, sprawiania, że jej wysiłek ma znaczenie dla kogoś i że widać efekty jej pracy.

Paweł (Pragmatyk) ma proste powtarzalne zadania. Pracuje w określonych godzinach i jest zadowolony z faktu, że wychodzi do domu, gdzie może być szczęśliwy z rodziną. Praca daje mu środki, które pozwalają mu realizować się poza firmą.

Zauważcie,że funkcje naszych bohaterów są zbieżne z ich potrzebami, a po drugie pracodawca pozwala im na efektywną ich maksymalizację.

Gdyby Pawłowi kazano siedzieć po godzinach, wpłynęłoby to znacząco na obniżenie stopnia jego zadowolenia. Gdyby Monika musiała non stop wykonywać te same zadania bez możliwości wykazania się, gdyby była znacząco ograniczona i tłamszona, to też byłaby niezadowolona. Gdy Karol musiał realizować przysługi kolegom i nic z tego nie miał, to wpływało by to negatywnie na jego pracę.

Jeśli nasza funkcja jest rozbieżna z tym, czego chcemy, to znaczy, że gdzieś został popełniony błąd. Funkcja zwycięstwa powinna być pochodną naszych potrzeb. Gdyby Karol prywatnie marzył o tym, by mieć kochającą rodzinę, psa i że chce im poświęcać cały wolny czas, to oznaczałoby, że to, co maksymalizuje w pracy, nie daje mu przełożenia na to, czego chce. Ta rozbieżność jest potencjalnym źródłem frustracji.

Podsumowanie:

Co z tego wynika? Jeśli my nie dążymy do maksymalizacji naszej funkcji zwycięstwa, dlaczego ktoś inny ma o to zadbać? Na pewno nie zrobi tego firma zatrudniająca powyżej 500 osób – bo nie jest w stanie. Możemy tłumaczyć sobie,że: “ jesteśmy tylko trybikiem w wielkiej maszynie” albo, że:” najpierw będę tyrał, a potem odcinał kupony”. Ważne jest to, że jeśli rezygnujemy ze swoich potrzeb kosztem zwiększenia zysków firmy, to robimy to w pełni świadomie.

Nie chcę tu przedstawiać w złym świetle firm, obarczając je winą lub wyzywając od bezdusznych korpo. Chcę Wam pokazać, w czyich rękach leży odpowiedzialność za Waszą funkcję zwycięstwa. Jej nieprecyzyjne określenie lub niedostosowanie do realiów może spowodować, że nigdy nie osiągniemy celu. A efekt tego jest prosty do przewidzenia. Niedopasowanie będzie powodowało frustrację i ból.

Jeśli pracujecie dłużej w jednym miejscu, to możecie zaobserwować, jak zmienia się firma, otoczenie, ludzie. Jak zmieniają się ich cele, a co za tym idzie, jak zmienia się ich funkcja zwycięstwa.Jeśli chcecie, możecie maksymalizować czyjąś funkcje zwycięstwa. Pamiętajcie jednak o tym, że kto inny wtedy czerpie z tego korzyści.

Nie rodzimy się i nie umieramy jako pragmatyk, idealista czy też oportunista. To są role kontekstowe. W firmie możecie początkowo być idealistami, a potem pragmatykami. W stosunku do żony, dzieci będzie inaczej, w stosunku do szefa, który was zawiódł, inaczej.

Kontekst stanowi tutaj potężnego przyjaciela. Z kontekstem związana jest funkcja zwycięstwa. Ona ewoluuje tak samo, jak wy i wasze pojmowanie tego, co się wokół was dzieje. Ważne jest to, byście mogli podjąć decyzję, biorąc pod uwagę skończoną ilość aspektów. Jeśli funkcja zwycięstwa nie pasuje do kontekstu i do roli, to pojawia się frustracja, powątpiewanie no bo przecież: “Moja firma nie mogła się tak zmienić. Pamiętam ,że było inaczej” “Moje dziecko nie mogło ukraść tego, to przecież bardzo dobry chłopak był i mało pił… “ “Mój kolega nie mógł się tak zachować. Zawsze powtarzał, że dla niego kasa się nie liczy. On by nigdy nie przypisał sobie czyichś zasług.”

Zła rola także budzi frustracje. Do pewnego stopnia frustracja to naturalny mechanizm obronny człowieka. Podobnie jak motywacja napędza nas do działania. Jeśli źle określimy funkcję zwycięstwa, zaczniemy dostawać zupełnie nie to, czego oczekujemy,czego chcemy. Maksymalizuje wtedy zupełnie inną funkcję zwycięstwa, chcąc tak naprawdę zupełnie czego innego.

Istotne jest to, co jest Waszym priorytetem w danym momencie, co chcecie maksymalizować? Nie wszystko się da się jednocześnie osiągnąć i czasami trzeba dokonywać trudnych wyborów

W dzień Senior Big Data Architect | Lead Developer | Software Developer w firmie Future Processing, w nocy śpi. Ponad 10 lat doświadczenia w zakresie wytwarzania oprogramowania w różnych technologiach oraz domenach, również w takich, w których nikt nie chciał pracować. Jak trzeba usunąć problem w dowolnej dziedzinie to wiesz do kogo dzwonić :) Zafascynowany rozwojem technologii związanej z przetwarzaniem danych a w szczególności tworzeniem rozwiązań z rodziny Big Data. Prelegent oraz organizator licznych wydarzeń, których głównym celem jest dzielenie się wiedzą oraz krzewienie potrzeby stosowania dobrych praktyk, w celu maksymalizacji jakości wytwarzanego produktu. Współorganizator Wakacyjnych Praktyk w Future Processing oraz prowadzący przedmiot na Politechnice Śląskiej „Tworzenie Oprogramowania w Zmiennym Środowisku Biznesowym”.
PODZIEL SIĘ

2 KOMENTARZE

  1. Pozostaje zadać pytanie: Jak poznać swoją funkcję zwycięstwa, swoją rolę, siebie?

    Bo z czegoś potrzeba pisania takich felietonów wynika, wątpię że ludzie świadomie skazują siebie na ból i frustrację.

    Chyba że jest to stereotyp męczennika, który po prostu lubi sobie pocierpieć 😉 .

    • Niestety, ludzie „świadomie” sami skazują się na bół i frustrację. W skrajnych przypadkach nie mają wyboru, ale zwykle jest to świadoma decyzja. Dla przykładu: „chodzę do pracy, nienawidzę tego, ale muszę, bo mam kredyt”. „Nie zmienię pracy, nie chcę mi szukać innej pracy. Nie spróbuję,bo i tak mnie nie przyjmą”. „Nie zagadam do niej, bo i tak mnie odrzuci”. Wszystkie te akcje skazują człowieka na frustrację i wszystkie są potencjalnie rozwiązywalne. Ale „świadomie” człowiek nic z tym nie robi. To są sposoby skazywania się na ból i frustracje z różnych powodów. Niekoniecznie widzimy wtedy konsekwencje własnego wyboru. Świadomie (bądź nie) wtedy decydujemy się nie robić niczego zgodnie z funkcją zwycięstwa.
      Jak poznać własną funkcję zwycięstwa? Zażartowałbym, że przy pomocy instrospekcji, ale mógłbym narazić się kilku osobom. Funkcja zwycięstwa jest pochodną potrzeb w danej chwili. Jest pewien zbiór potrzeb, które w danej chwili są dla nas ważne. I tu jest problem: w różnych kontekstach te potrzeby są różne. Co gorsza, funkcja zwycięstwa zmienia się w czasie – dziś masz inną funkcję zwycięstwa niż za rok. Gdybym miał dać najprostszą do wykorzystania radę – co Ci w chwili obecnej najbardziej dokucza? Co robisz, by w przyszłości tego nie było? Czego możesz SPRÓBOWAĆ zrobić, by pomogło, a nie robisz? Niezależnie od odpowiedzi, masz jakieś wskazówki wobec funkcji zwycięstwa, jaką masz teraz.

Comments are closed.